Gdynia: skwer Plymouth zostanie zielony
Dzięki uporowi gdynian tereny zielone w okolicy skweru Plymouth
będą zachowane. Radni przegłosowali w środę plan zagospodarowania
terenu w centrum miasta.
Decyzja rajców dotyczy terenu między ul. Świętojańską i Tetmajera oraz Partyzantów i al. Piłsudskiego. Znajdują się tam skwer Plymouth,
parking przed Urzędem Miasta, Młodzieżowy Dom Kultury (z boiskiem i
krytym lodowiskiem) oraz park wzdłuż al. Piłsudskiego z pomnikiem Ofiar
Grudnia '70. Według miejskich urbanistów część tego obszaru (w
sąsiedztwie pomnika) ma przeobrazić się w centrum
handlowo-administracyjne, z nowym, 10-piętrowym gmachem magistratu. -
Pomieści wydziały rozproszone w dziesięciu punktach miasta - mówi Marek
Stępa, wiceprezydent Gdyni. - Obok urzędu znajdą się obiekty
usługowo-handlowe, kino i galeria, a w sąsiedztwie kryte lodowisko,
sale ćwiczeń i miejsca do rekreacji.
Stępa podkreśla, że
pozostała część parku wzdłuż al. Piłsudskiego (włącznie z unikatową
aleją bukową i skwerem Sue Ryder) zostanie terenem zielonym. Podobnie
jak skwer Plymouth, na którym zaplanowano tylko wąski pas zabudowy
wzdłuż ul. Partyzantów. Pod skwerem będzie parking dla ok. tysiąca aut.
Pomysły
urbanistów, które przyjęli radni (24 poparło uchwałę, 4 osoby
wstrzymały się od głosu, nikt nie był przeciwny), zanim nabrały
ostatecznego kształtu, wzbudzały wiele protestów. Powód: początkowo
zabudowa miała obejmować większy obszar, kosztem zieleni. Ponad sto
osób zgłosiło pisemne uwagi do planu, a na spotkaniu w urzędzie
kilkudziesięciu mieszkańców skrytykowało projekt. - Chcą nam zabrać
jeden z ostatnich zielonych terenów w śródmieściu - mówił Tadeusz
Koliński ze stowarzyszenia SOS Gdynia.
Dzięki uporowi mieszkańców obecne tereny zielone zostaną zachowane prawie w niezmienionym kształcie.
Kiedy
rozpocznie się budowa i kto będzie inwestorem, nie wiadomo. - Najpierw
ogłosimy konkurs na projekt architektoniczny zabudowy. Właśnie ruszyły
przygotowania do konkursu - powiedział nam w środę Stępa.
Tymczasem
o zwrot części tego gruntu zabiegają spadkobiercy przedwojennych
właścicieli. - W latach 50. moją rodzinę wywłaszczono. Próbujemy
sądownie odzyskać ziemię i nie pozwolimy na żadną zabudowę - zapowiada
Krystyna Trawińska z Gdyni.
- Procesy sądowe w takich sprawach toczą się niezależnie od ustaleń planistycznych - mówią w urzędzie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto