GEODEZJA Strona główna

GEODEZJA

Strona główna » Aktualności » Niespodziewana decyzja marszałka Kozłowskiego - lobby na rzecz budowy elektrowni atomowej?
Szukaj nieruchomości

Rodzaj nieruchomości:

Miejscowość:

Cena max (zł):

 

Pow. min (m2):

 

Pow. max (m2):

 

ID:

 

Szukany wyraz :

 

Szukaj projektu

biuro projektowe:

typ zabudowy:

Cena max (zł):

 

Pow. min (m2):

 

Pow. max (m2):

 

ID:

 

Szukany wyraz :

 

Kontakt:


Usługi geodezyjne

SKALAR

Waldemar Wrześniewski

ul. Długa 30D9
84-240 Reda
­

skalar@post.pl

tel.: 602 475 855

NIP: PL 841-121-57-69
REGON: 771277167

Niespodziewana decyzja marszałka Kozłowskiego - lobby na rzecz budowy elektrowni atomowej?

Jeszcze ćwierć wieku temu walczyliśmy z rządem, protestując przeciw budowie elektrowni atomowej. Teraz poprosimy rząd, by spowodował jak najszybsze jej postawienie w Pomorskiem. Strach nas ponagla, bo jak oceniają eksperci - za parę lat może nam nie tylko prądu brakować, ale będziemy za niego słono płacić. Pomorskie jest bowiem tylko w części (30 proc.) samowystarczalne w produkcji elektryczności. Zagrożone zostało nasze bezpieczeństwo energetyczne, a konkurencyjność regionu może się znacznie z tego powodu obniżyć.

- Prośba, która będzie skierowana do premiera, będzie zawierała wnioski sformułowane podczas dwóch, zorganizowanych w Gdańskim Parku Naukowo-Technologicznym, konferencji - mówi Jan Kozłowski, marszałek województwa pomorskiego. - Pierwsza odbyła się 14 lipca bieżącego roku, z udziałem profesora Jerzego Buzka, polskiego europarlamentarzysty. Druga zakończyła się przedwczoraj.

Nikt nie wskazał dokładnie miejsca budowy elektrowni jądrowej w Pomorskiem. Jako tereny pod fabryki prądu dr Tadeusz Żurek z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego wskazał rejon Żarnowca i powiatu wejherowskiego, port w Gdańsku i gminę Gniew. Dwa ostatnie wskazania są przewidziane dla elektrowni gazowej i węglowej. Niewykluczone, że atomowa stanie nad Jez. Żarnowieckim. Na pewno musi powstać nad dużym zbiornikiem albo nad rzeką. Według dr. Andrzeja Tyszeckiego, dyrektor Biura Ekokonsult w Gdańsku, elektrownia jądrowa potrzebuje więcej wody niż konwencjonalna.

Elektrownia jądrowa może u nas powstać najwcześniej za kilkanaście lat. To jednak przewidywanie optymistyczne. Wybór miejsca budowy, poprzedzony konsultacjami społecznymi i przekonywaniem obywateli o słuszności instalowania w Pomorskiem takiego obiektu, może potrwać nawet pięć lat.
Wiadomość, że Zarząd Województwa Pomorskiego decyduje się na promocję budowy elektrowni jądrowej, jest zaskoczeniem dla wielu osób.

- Pierwszy raz o tym słyszę - powiedziała zdziwiona Maria Korkosz, przewodnicząca Rady Gminy Gniewino, w pobliżu której powstawał pierwszy taki obiekt, w latach osiemdziesiątych. - Dzisiaj jest sesja Rady Gminy, może ten problem będziemy omawiać. Inne państwa stawiają elektrownie atomowe przy granicach, bo każdy chce taki obiekt od siebie oddalić. Nie wiem, jak mieszkańcy naszej gminy zareagują. Kiedyś znaliśmy tylko Czarnobyl. Teraz już są inne technologie, może bezpieczniejsze...

Lokalna społeczność raczej nie będzie zadowolona. Już wiele razy sprzeciwiała się planom budowy elektrowni.

Posiadanie elektrowni jądrowej to nie tylko pewność dostaw prądu. To również mniejsze kary za produkcję dwutlenku węgla. Ze strategii rozwoju energetyki woj. pomorskiego wynika, że roczne oszczędności powstałe dzięki niepłaceniu kar za wytwarzanie CO2 wyniosłyby 2,3 mld zł, licząc, że kara za wypuszczenie do atmosfery tony dwutlenku węgla będzie wynosić 50 euro. Stawki mogą być jednak dwukrotnie wyższe.

16 mld złotych - tyle będzie kosztowała elektrownia jądrowa.

Pomorskie bez prądu będzie na przegranej pozycji

Jan Kozłowski, marszałek województwa pomorskiego.

- Zamierzamy wystąpić do rządu z wnioskiem o podjęcie starań w celu wybudowania w naszym regionie elektrowni atomowej. Musimy bowiem zagwarantować sobie dostawy elektryczności w wystarczających ilościach. Teraz z elektrowni istniejących na terenie województwa zaspokajamy zaledwie 30 procent naszych potrzeb. Reszta pochodzi z głębi kraju. Koncerny zamierzające inwestować na Pomorzu pytają przede wszystkim o moce energetyczne regionu. Jej niedostatek może być czynnikiem hamującym rozwój, zwłaszcza w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej.

NASZ KOMENTARZ - O atomie dyskutujmy spokojnie

Artur Kiełbasiński, szef serwisu NaszeMiasto.pl

- Energetyka jądrowa? Reaktory? Promieniowanie? Jak to strasznie brzmi. Jakie budzi emocje. Emocje, którymi skażono nas bezpowrotnie w 1986 roku, po wybuchu reaktora w Czarnobylu. Z powodu strasznego słowa "Czarnobyl" obawy Polaków przed energetyką jądrową są znacznie większe niż średnia dla innych państw Unii Europejskiej. Tymczasem trzeba powiedzieć jasno: technologie stosowane w Czarnobylu należą do przeszłości. Nowe reaktory działają na zupełnie innych zasadach. Co więcej - każdy, kto czytał o katastrofie z 1986 roku, wie, że poziom niekompetencji osób obsługujących reaktor w Czarnobylu był porażający. Wobec groźby awarii zaczęto... eksperymentować. I doszło do tragedii.
Skutek wydarzeń sprzed 22 lat jest jednak wyraźny - Polacy boją się energetyki jądrowej. Może nawet nie tyle samej energetyki, co strasznego słowa "promieniowanie". Bo go nie widać, a szkodzi.
Z drugiej strony - na energetykę jądrową jesteśmy niemal skazani. Spośród najpopularniejszych źródeł energii jest najtańsza - znacznie tańsza niż pseudo "czysta" energia z wiatraków. Co więcej - z zasady energetyka jądrowa jest naprawdę czysta. Oczywiście, może dojść do awarii, a co wtedy... Wszystkim zwolennikom takiej tezy polecam zadanie intelektualne. Jak często giną w kopalniach górnicy, a jak często słyszymy o śmiertelnych ofiarach elektrowni jądrowych? Czy nadal uważacie, że tradycyjne elektrownie węglowe są bezpieczniejsze? I nie patrzcie na moment wytwarzania energii. Popatrzcie na cały proces zaczynający się w kopalni.
Kolejny mit dotyczący "koszmarnego promieniowania" polega na braku świadomości co do tego, ile jest w Europie reaktorów jądrowych. W Rosji i na Ukrainie - razem ok. 50. Największa w Europie siłownia jądrowa powstaje w Finlandii, ok. 750 km od Trójmiasta. Siłownie powstają w Czechach i na Litwie.
Dowodzi to dwóch rzeczy - wiele krajów, nawet proekologicznych jak Finlandia, rozwija energetykę jądrową. Po drugie - brak własnych elektrowni nie chroni nas przed ewentualnymi skutkami awarii. Bo nie o odsuwanie ryzyka chodzi, ale o jego minimalizowanie poprzez odpowiednie technologie i odpowiedni poziom kompetencji pracowników.
Dlatego przygotujmy się do debaty nad energetyką jądrową. Nie powtarzajmy jak mantra słowa "Czarnobyl". Zastanówmy się, czy rzeczywiście lepiej emitować gigantyczne ilości dwutlenku węgla do atmosfery, czy jednak podjąć minimalne (bo takie jest!) ryzyko. Bo powiedzmy szczerze - nikt z nas nie zrezygnuje z komputera, telewizora (choćby trzeciego) czy lodówki. A to wszystko potrzebuje energii. Jądrowej?

Źródło:  http://wejherowo.naszemiasto.pl/

drukuj stronę   2008-10-14