Apartamentowce niczym warownie
Bezpieczeństwo na osiedlach. Im droższa i bardziej prestiżowa inwestycja, tym większa liczba zabezpieczeń, jakie mają chronić mieszkańców. Czy moda na coraz wyższe parkany nie przekracza czasem granic zdrowego rozsądku?
„"Osiedle jest ogrodzone i strzeżone", "Zapewniamy całodobowy monitoring", "Budynek jest wyposażony w kamery i czujniki ruchu...", „Wjazdu do garażu strzeże brama otwierana na pilota oraz ochrona..." - takie zapewnienia deweloperów i pośredników mają przekonywać klienta, że w budynku będzie czuł się wyjątkowo komfortowo i bezpiecznie.
Wszystko na pilota
Zamknięte kompleksy mieszkaniowe powstają już od kilkunastu lat lat. Apartamenty są ogrodzone wysokimi płotami. Wejścia na teren osiedla blokują furtki otwierane na pilota, kod lub kartę, są domofony lub wideofony. Każdy, kto chce wejść na teren posesji, jest legitymowany.
- Oczywiście pożądane jest aby osiedle, na którym mieszkamy, omijane było przez nieproszonych gości, przypadkowych przechodniów, zbłąkanych poszukiwaczy odpadkowych skarbów i złodziei. Ale nie można popadać w skrajności - mówi Marta Gorra, architekt ze Szczecina, współprojektantka min. osiedla Garden House, które jest ogrodzone i strzeżone, ale jest to kameralny apartamentowiec. Jej zdaniem duże znaczenie ma wielkość i rozległość inwestycji, jaką chcemy „wyłączać ze świata".
- Według mnie ogradzanie dużych, wielorodzinnych inwestycji ponad 250 - 300 rodzin mija się z celem, gdyż tak duże osiedla stają się bardzo anonimowe i jakiekolwiek zakazy wstępu są lekką fikcją. Generalnie, przy niewielkim wysiłku i odrobinie sprytu można, bez większego problemu, dostać się na takie duże, chronione osiedle - mówi Marta Gorra.
To klienci tego chcą
Deweloperzy bronią się, twierdząc, że osiedla są odgradzane od świata, bo takie są oczekiwania klientów. - Większość naszych inwestycji jest zamknięta. Wynika to z potrzeb rynku. Klienci chętniej kupują swoje mieszkania w inwestycjach ogrodzonych i monitorowanych. Już na etapie projektu myślimy o ogrodzeniu, które będzie w przyszłości pasować do otoczenia, a jednocześnie nie będzie tworzyć murów obronnych inwestycji - usłyszeliśmy w Dom Development.
Niektórzy deweloperzy zastrzegają, że na etapie budowy nie przesądzają o systemach zabezpieczeń, pozostawiając to przyszłej wspólnocie.
- Infrastruktura pomyślana jest w ten sposób, że można swobodnie rozwijać lub zmniejszać zakres ochrony. Opcjonalnie do wyboru przez klientów pojawią się m.in. wideofony. Dbamy o względy bezpieczeństwa, ale również o rozwój społeczności mieszkańców. Nie chcemy odgradzać ich od reszty świata wysokim murem - deklaruje Agnieszka Jaworska, dyrektor marketingu i sprzedaży w Wilanów One, osiedlu luksusowych apartamentowców w Warszawie.
Podkreśla ona, że względy bezpieczeństwa są bardzo ważne, ale trzeba uważać, żeby nie dać się zwariować. Wtedy nie będzie mowy o stworzeniu prawdziwego sąsiedztwa.
Według Małgorzaty Udały z wrocławskiej firmy Archicom sposób zagospodarowania terenu wokół posesji to sprawdzian dla architektów zwłaszcza w zabudowie wielkomiejskiej i „plombowej". Istnieją przecież różne sposoby, aby zaznaczyć granice posesji, a jednocześnie umożliwić komunikację. Odgradzanie się wynika często z prestiżu, potrzeby zachowania prywatności, czasem też mody, która na szczęście szybko się zmienia. Za parkanami przemawia potrzeba „intymności (moje podwórko), i współwłasności terenu, który otacza „moje lokum", a także utrudnienie dostępu do malowania ścian, wygłupów, wyprowadzania psów, dzikiego parkowania. Istotne jest również, w jakiej lokalizacji powstaje dana inwestycja.
- Jeżeli jest to lokalizacja śródmiejska, to trzeba zadbać o swobodne przemieszczenia się pomiędzy poszczególnymi nieruchomościami. Inaczej wygląda to w przypadku osiedli znajdujących się na obrzeżach miasta, gdzie osiedle strzeżone i ogrodzone jest bardziej namiejscu - mówi Małgorzata Udała.
Z płotem czy bez
Jeżeli chodzi o rynek szczeciński, to na terenie województwa powstało do tej pory tylko kilka osiedli zamkniętych, mniej lub bardziej monitorowanych, ale nie jest to jeszcze obsesja deweloperów. Osiedla zamknięte to zazwyczaj zabudowa jednorodzinna lub niska wielorodzinna o kameralnym charakterze od 100 do 300 mieszkań.
Im większa aglomeracja, tym takich osiedli jest więcej. W Warszawie osiedla-twierdze to prawie norma. Luksusowe enklawy dla zamożnych ludzi zaczęły w stolicy powstawać już w pierwszej połowie lat 90., kiedy zaczęto budować np. osiedle Floryda w AL Jerozolimskich.
- Osiedla-twierdze są już w Warszawie niemal normą. I prawie każdy może zamieszkać na takim osiedlu, jest wręcz sztuką znaleźć nowe osiedle bez płotu. Skutek jest taki, że zaczynają się grodzić również mieszkańcy starych bloków sąsiadujących z nowymi osiedlami. Od kilkunastu miesięcy osiedla odgrodzone od świata zdobywają popularność również w innych największych polskich aglomeracjach - mówi Paweł Urban z Home Broker.
Zamykanie się w odizolowanych enklawach może być, zdaniem analityka, reakcją na epokę komunizmu, kiedy to potrzeba własności prywatnej była piętnowana, a teraz wraca w formie „warownych" apartamentów.
- Nie można negować potrzeby prywatności, ale warto się zastanowić, czy ploty nie rujnują urody naszych miast, niszcząc dobrosąsiedzkie więzi i unicestwiając społeczność. Wszak od przechodniów czy brzydkich widoków lepiej osłoni nas kępa drzew czy krzewów niż dwumetrowa fortyfikacja - mówi Paweł Urban.
- Często bywa tak, że grodzenie osiedli wcale nie owocuje bezpieczeństwem, wręcz przeciwnie — przyciąga nieproszonych gości, którzy są pewni, że znajdą tam coś wartościowego - mówi Marcin Sadowski z Jems Architekci.
W podkrakowskich Mogilanach zaprojektował on osiedle luksusowych domów, które od strony ulic w ogóle nie mają żadnych płotów i furtek. Inna sprawa, że cale osiedle jest jednak ogrodzone.
A cudzoziemcy się dziwią
- Dla obcokrajowca wydaje się to dość dziwne, ponieważ poza Polską chyba tylko w Republice Południowej Afryki jest aż tyle płotów. Nawet w USA, gdzie w niektórych stanach broń może nosić, kto zechce, prywatne posesje pozostają całkowicie bez płotów. Ogrodzenie bowiem to przeszkoda czysto iluzoryczna. Przecież wytrawny włamywacz przyjdzie tylko tam, gdzie jest po co, a mur czy płot nie jest dla niego żadną barierą - mówi Paweł Urban.
Przypadkowych wandali dodatkowy płot może tylko rozsierdzić i sprowokować. Nie jest też tajemnicą, że na ogrodzone, strzeżone osiedla może się dostać każdy bez większego wysiłku.
- Charakterystyczną tendencją mieszkaniową w krajach wysoko rozwiniętych jest rezygnacja z zamkniętych, niedostępnych osiedli. Na naszym etapie rozwoju gospodarczego potrzeba bezpieczeństwa jest jeszcze bardzo ważną wartością i istotnym elementem przy realizacji obiektów mieszkaniowych - mówi Małgorzata Udała.
Warto zauważyć, że nie wszystkie budynki mają odpowiednią sieć monitoringu, gdyż często deweloperzy zapewniają tylko możliwości jej podłączenia, co oznacza dodatkowy koszt dla wspólnoty.
Zdaniem Marty Gorry nie ma jednego, dobrego, komfortowego, sprawdzonego rozwiązania. Inaczej rozwiążemy problem bezpieczeństwa apartamentowca w centrum Warszawy, inaczej osiedla mieszkaniowego na przedmieściach Wrocławia, a jeszcze inaczej wielkopowierzchniowej inwestycji w Słupsku.
- Nie ulega wątpliwości, iż mieszkańcy chcą dziś czuć się bezpiecznie pod kontrolą, ochroną, bez nieproszonych gości i niespodzianek. Cała sztuka polega na tym, aby projektując, budując apartamentowce, osiedla mieszkaniowe, zapewnić mieszkańcom odpowiedni komfort mieszkania, tak aby nie tworzyć charakteru zamkniętego getta - mówi Marta Gorra.
Źródło: http://tabelaofert.pl/
drukuj stronę 2008-02-12
