Rynek nie znosi próżni
Czasy, gdy różnice w cenie metra kwadratowego najdroższego i najtańszego mieszkania sięgały w stolicy 50 procent, to przeszłość. Radykalne zmiany preferencji kupujących oraz zasobności ich portfela sprawiły, że czasami różnica ta wynosi ponad 500 procent.
Zarówno z analiz ofert deweloperów, jak i agencji nieruchomości wynika, że najtańsze mieszkania w stolicy kosztują nieco ponad 5 tys. zł za metr kwadratowy (Białołęka), a najdroższe nawet 40 tys. zł (Powiśle). Wbrew pozorom tak drogie lokale bardzo szybko znajdują nabywców. Niezadowoleni muszą być posiadacze mieszkań w blokach z wielkiej płyty, którzy zamierzali je sprzedać i kupić inne. W dalszym ciągu na rynku wtórnym te lokale nie znajdują nabywców. Właściciele więc będą musieli dalej obniżać cenę.
Zawinili Amerykanie
Krach
na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych źle wpływa również na
kondycję naszych deweloperów. Z uwagi na to, że centrale większości
banków działających w sektorze kredytów hipotecznych są ulokowane poza
granicami Polski, kredytobiorcom coraz trudniej uzyskać kredyty na
zakup mieszkań. Wprawdzie u nas nie ma takich problemów jak w USA, ale
banki i tak unikają inwestycji w budownictwie mieszkaniowym. W efekcie
pomimo wcześniejszych planów na rynku nieruchomości pojawi się mniej
nowo wybudowanych mieszkań. Wprawdzie pozwoleń na budowę samorządy
wydały w 2007 r. o blisko 50 proc. więcej niż w 2006 (247 tys. pozwoleń
na budowę), ale nie przełoży się to na liczbę oddawanych mieszkań. Mało
tego, deweloperzy są zdania, że nawet co trzecie pozwolenie na budowę
pozostanie niewykorzystane z uwagi na brak środków. Przyczyna jest
prosta. Deweloperzy finansują budowę mieszkań nie tylko ze środków
własnych, ale również z pieniędzy przekazywanych przez nabywców w miarę
postępów budowy. A podstawowym źródłem finansowania pozostaje kredyt
bankowy, więc kółko się zamyka.
Ceny nie wszędzie są maksymalne
Jak
wynika z raportów firm analizujących rynek nieruchomości, 2007 rok byt
bardzo udany dla deweloperów. Wszystkie aglomeracje miniony rok
zakończyły na zdecydowanym plusie. Z publikacji firmy redNet Consulting
„Raport - Rynek Mieszkaniowy, Podsumowanie 2007" wynika, że miniony rok
można podzielić na dwie części - wzrostów i stabilizacji z minimalną
korektą. W pierwszej połowie 2007 roku ceny mieszkań szły zdecydowanie
w górę. Stabilizacja z drobną korektą miała miejsce w wakacje na trzy
miesiące. Największe wzrosty na rynku nieruchomości, jakie wskazali
analitycy redNet Consulting, to Poznań, Katowice i Łódź. Średnia cena
metra kwadratowego w Poznaniu wzrosła o 72,9 proc., w Katowicach - 60,2
proc., a w Łodzi nieco ponad 40 proc. w skali roku. Analitycy redNet
Consulting są zdania, że również ten rok podzielony będzie na dwie
części. W pierwszej deweloperzy muszą się liczyć z ograniczoną
sprzedażą oraz z tym, że nabywcy będą bardzo wybredni. Taka sytuacja ma
potrwać nawet do września. Ten stan może oczywiście pogłębić dalszy
wzrost stóp procentowych, gdyż ceny i koszty kredytów, zwłaszcza w
złotówkach, będą rosły. Sytuacja może również ulec zmianie, jeśli
inwestorzy krótkoterminowi, skuszeni preferencyjnymi systemami
płatności, nie zamierzali finalizować wykupu lokalu i teraz zrealizują
zyski. Mogą konkurować cenowo z mieszkaniami na rynku pierwotnym, przy
czym i tak będą mogli się cieszyć wysokim zarobkiem. Również
deweloperzy mają wolne lokale wzniesione na tanich działkach i
realizowanych przez generalnych wykonawców na podstawie wcześniej
zakontraktowanych stawek robót budowlano-montażowych i oni mogą także
zejść z ceny.
Z prognoz redNet Consulting wynika, że Katowice
znajdują się blisko górnej granicy swoich możliwości. W najbliższym
roku należy spodziewać się wzrostów nawet do 7 procent. W Krakowie
sytuacja jest odmienna - średnia cena metra kw. może spaść nawet o 10
procent. Jeśli chodzi o Łódź, to należy się spodziewać 5-proc. korekty.
Spadek cen czeka również Poznań - według prognoz o 10 procent. Zarówno
w Warszawie, jaki i w Trójmieście i we Wrocławiu w nadchodzących
miesiącach nie przewiduje się większych zmian. Jednak stołeczny rynek
jest bardzo zróżnicowany i inaczej wygląda sytuacja w poszczególnych
dzielnicach: Bemowo i Wilanów -spadek do 10 proc, Białołęka, Bielany,
Praga Południe spadek o 5 procent. Wzrosty wystąpią na Mokotowie i
Śródmieściu - nawet ponad 10 procent.
Luksus kosztuje
Pomimo
wysokich cen, zastoju rynkowego i drogich kredytów luksusowe mieszkania
ciągle znajdują nabywców. Zdaniem ekspertów, ceny tych lokali wciąż
będą rosły. Z prostej przyczyny. Niepewna sytuacja na giełdach
sprawiła, że wielu inwestorów wycofało swoje środki i lokuje kapitał w
luksusowe nieruchomości. Oczywiście przy okazji zmieniają się ich
preferencje. Takiej inwestycji nie traktuje się już jako lokaty
kapitału na lata, a wybiera się lokal taki, który można sprzedać nawet
na drugi dzień. Korzystają z tego deweloperzy, którzy zaczęli budować w
dużych miastach ekskluzywne apartamenty w bardzo dobrym otoczeniu, np.
z widokiem na Starówkę, centrum miasta czy nawet rzekę. W grudniu w
serwisie Oferty.net w ofertach sprzedaży znalazł się luksusowy
apartament w samym centrum Warszawy, którego powierzchnia mieszkalna
wynosi 242 mkw. Dwupoziomowy lokal, do którego wjechać można dwiema
windami, znajduje się na 10. i 11. piętrze apartamentowca przy ul.
Grzybowskiej. Z jego okien oraz dwóch tarasów (łączna powierzchnia 110
mkw.) nabywca będzie miał wspaniałe widoki na północ - z mnóstwem
zieleni i wieżami kościołów w oddali, i na południe, gdzie nad dachami
niższych budynków królują sylwetki Pałacu Kultury i Nauki i innych
wieżowców znajdujących się w Centrum. Jak przystało na lokal tej klasy,
jego wnętrze zaprojektował doświadczony architekt, a do wykończania
wykorzystano wysokiej jakości materiały. Cena apartamentu - 4 mln 600
tys. zł plus 90 tys. zł za 2 miejsca w garażu.
Niewątpliwie nie
każdego stać na taki zakup, ale jest to czytelny sygnał dla
deweloperów, że czasy sprzedaży mieszkań z ciemnym aneksem kuchennym, a
na dodatek wykonanych z kiepskiej jakości materiałów bezpowrotnie
minęły. Przedsiębiorcy mają ostatnią chwilę na zmianę swoich
planowanych inwestycji, a jak przegapią ten ostatni dzwonek, to może
ich nawet czekać likwidacja firmy.
Źródło: http://tabelaofert.pl/
drukuj stronę 2008-02-16