Koszt kredytu zniechęca do inwestowania
Druga w tym roku i szósta w trwającym od 10 miesięcy cyklu podwyżka stóp procentowych winduje w górę raty kredytów do poziomu, przy którym część przedsiębiorców zacznie zastanawiać się nad realizacją zaplanowanych inwestycji. Podwyżki stają się także problemem dla osób, które zaciągnęły kredyty hipoteczne. Po wczorajszej podwyżce rata trzydziestoletniego kredytu wzrasta o blisko 3 proc., a od początku ub.r. urosła już o blisko 20 proc. A wiele wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec podwyżek
Pożyczki we frankach będą coraz popularniejsze
EMIL SZWEDA analityk OpenFinance
Osoby, które teraz zaciągają kredyty, otrzymają harmonogram spłat
uwzględniający wczorajszą podwyżkę. Ci kredytobiorcy, którzy otrzymują
plan spłat co kwartał, podwyższone raty zaczną płacić najwcześniej w
marcu. Z naszych obliczeń wynika, że podwyżka spowoduje wzrost raty
kredytowej o 17 zł dla każdych 100 tyś. zł kredytu, którego spłata jest
rozłożona na 30 lat. Od początku cyklu podwyżek rata podrożała już o
19,3 proc. Z drugiej strony w tym samym czasie nastąpił wzrost
wynagrodzeń i dwukrotne obniżenie składki rentowej. W efekcie relacja
raty kredytowej do dochodu kredytobiorcy uległa tylko minimalnemu
pogorszeniu. To jeden z powodów, dla których rynek kredytów
hipotecznych rośnie. Należy jeszcze dodać, że kredytobiorcy ponownie
preferują pożyczanie pieniędzy we frankach szwajcarskich. Raty kredytów
hipotecznych w tej walucie są o około 30 proc. niższe niż dla kredytów
złotowych.
Deweloperzy przewidzieli wzrost stóp NBP
JAROSŁAW SZANAJCA prezes Dom Development
Jak każda firma jesteśmy narażeni na wzrost kosztów - przy finansowaniu
inwestycji korzystamy z kredytów i obligacji. Przyznam, że
zaplanowaliśmy, iż w 2008 r. poziom stopy głównej przekroczy 5,5 proc.
Na razie poziom oprocentowania kredytów - choć wysoki - nie jest
jeszcze na tyle dotkliwy, by zmuszał nas do rewizji planów
inwestycyjnych. Większym problemem może być rynek kredytów
hipotecznych, które ze względu na wieloletni okres spłaty są bardzo
wrażliwe na zmiany oprocentowania. Na razie jednak znaczącego wpływu
wzrostu stóp NBP nie obserwujemy. Wytłumaczeniem jest to, że spora
część kredytów hipotecznych jest denominowana we franku szwajcarskim.
Przedsiębiorcy zrewidują plan inwestycji
ZBIGNIEW JAKUBAS akcjonariusz m.in. Mennicy Polskiej, Energopolu Południe i WSiP
Rosnące stopy stają się realnym problemem dla rodzimej gospodarki. W
Polsce brakuje kapitału, dlatego spora część inwestycji jest
finansowana przy udziale kredytów bankowych. Już przed wczorajszą
podwyżką oprocentowanie kredytów było mało atrakcyjne. A podniesienie
stóp o 25 pkt bazowych sprawia, że inwestowanie staje się nieopłacalne.
Kredyt po uwzględnieniu WIBOR i marży banku kosztuje już prawie 8 proc.
Alternatywą mogłyby być kredyty walutowe, ale kurs złotego jest bardzo
wysoki i zachodzi ryzyko, że jego osłabienie doprowadzi do jeszcze
większych problemów. Przyznam, że sam rozważam, czy z powodu rosnących
kosztów finansowych realizować pewne inwestycje, zwłaszcza że sytuacja
w gospodarce światowej jest niepewna. Niewykluczone, że czeka nas
spowolnienie gospodarcze. Mocno też rosną wynagrodzenia, co dodatkowo
zmniejsza rentowność firm. Niepokojące jest także to, że współpraca na
linii NBP - Ministerstwo Finansów nie najlepiej się układa.
Drogie kredyty osłabią rynek mieszkaniowy
MACIEJ DYMKOWSKI doradca zarządu ds. rynku nieruchomości w redNet Consulting
Podwyżka stóp procentowych to niedobra wiadomość dla tych rodzin, które
zadłużyły się w bankach, aby kupić mieszkanie, lub taką możliwość
rozważały. To niedobra wiadomość także dla deweloperów, ponieważ może
się zmniejszyć popyt na mieszkania. Przy droższym kredycie zmniejszy
się grupa osób, które będą miały tzw. zdolność kredytową. Może to być
bolesne, tym bardziej że branża budowlana jest już od pół roku
schłodzona. Nie tylko z powodu szybko rosnących cen mieszkań, ale także
dlatego, że kilkakrotnie rosły koszty kredytu - do tego wystarczyła
nawet sarna zapowiedź podwyżki stóp. W tym roku już dwa razy rósł koszt
pieniądza. I według ekspertów to nie koniec podwyżek. Jeśli sprawdzi
się ten scenariusz, to dla coraz większej liczby rodzin marzenie
o własnym kącie pozostanie tylko marzeniem.
Zawirowania w USA nie powinny wpłynąć na polską gospodarkę
Spowolnienie gospodarcze w Stanach będzie miało niewielki wpływ na dynamikę polskiego PKB
RADOSŁAW OMACHEL: W ciągu dwóch miesięcy nowego roku KPP dwukrotnie podwyższyła stopy procentowe. Dlaczego?
JAN CZEKAJ członek Rady Polityki Pieniężnej:
Po styczniowej podwyżce, która została przegłosowana po opublikowaniu
stosunkowo słabych wskaźników gospodarczych, oczekiwałem, że nastąpi
dwu-, trzymiesięczna podwyżka w cyklu. Tak się jednak nie stało, bo
ostatnie dane o silnym wzroście sprzedaży detalicznej, płac i produkcji
oraz rosnących kosztach pracy wskazują na utrzymującą się presję
inflacyjną.
Media i ekonomiści spekulują o tym, czy będą kolejne podwyżki. Będą?
Nie mogę państwa wyręczać. Wszystko zależy od tego, jakie informacje w
najbliższych tygodniach przedstawi GUS. Dane z grudnia i stycznia
znacząco różniły się od siebie. To specyficzne miesiące, obarczone
większym błędem analitycznym. Na pełniejszy obraz gospodarki musimy
zaczekać.
Zgadza się pan z tezą, że
wzrost płac przekraczający 6,5 proc. prowadzi w warunkach polskiej
gospodarki do podwyższonej, przekraczającej cel NBP inflacji?
To zależy od tempa wzrostu wydajności pracy. Mieliśmy już takie okresy,
i to niedawno, kiedy wydajność rosła w tempie 20 - 25 proc. rocznie.
Sam wzrost płac jest niegroźny, jeśli towarzyszy mu szybko rosnąca
efektywność.
Teraz wydajność rośnie wolniej niż płace.
W efekcie rosną jednostkowe koszty pracy, co ma negatywne skutki dla
inflacji. Traci też gospodarka, bo konkurencyjność polskich towarów
spada. Wynagrodzenia stanowią około 60 proc. dochodów ludności, a
wzrost płac na poziomie 10-12 proc., jak ostatnio, szybko zwiększa
fundusz nabywczy. Jednym z efektów jest wysoka dynamika sprzedaży
detalicznej.
Czy ewentualne
spowolnienie gospodarcze wywołane zawirowaniami na rynkach kapitałowych
może w przypadku Polski zadziałać jak zamiennik podwyżek stóp?
Do pewnego stopnia tak. Ale dziś nie znamy skali problemów
gospodarczych ani USA, ani Unii. Stany nie są znaczącym odbiorcą
naszego eksportu i wpływ tego państwa na dynamikę polskiego PKB jest
niewielki. Trudno zatem mówić o ewentualnym spowolnieniu i oceniać jego
potencjalne skutki.
Najnowsze
prognozy NBP dotyczące wzrostu gospodarczego w 2008 r. także wskazują,
że w najbliższych kwartałach nie należy się spodziewać osłabienia
wzrostu gospodarczego.
Ryzyko obniżenia tempa wzrostu
gospodarczego w związku z sytuacją w USA oceniam jako nieznaczne. Dane
ze stycznia pokazują, że gospodarka jest w dobrej kondycji.
Źródło: http://tabelaofert.pl/
drukuj stronę 2008-02-29