GEODEZJA Strona główna

GEODEZJA

Strona główna » Aktualności » Wielką Brytanię czekają trudne czasy
Szukaj nieruchomości

Rodzaj nieruchomości:

Miejscowość:

Cena max (zł):

 

Pow. min (m2):

 

Pow. max (m2):

 

ID:

 

Szukany wyraz :

 

Szukaj projektu

biuro projektowe:

typ zabudowy:

Cena max (zł):

 

Pow. min (m2):

 

Pow. max (m2):

 

ID:

 

Szukany wyraz :

 

Kontakt:


Usługi geodezyjne

SKALAR

Waldemar Wrześniewski

ul. Długa 30D9
84-240 Reda
­

skalar@post.pl

tel.: 602 475 855

NIP: PL 841-121-57-69
REGON: 771277167

Wielką Brytanię czekają trudne czasy

To działa lepiej w praktyce niż w teorii - tak o metodzie celu inflacyjnego powiedział kiedyś ekonomista szwedzkiego pochodzenia, Axel Leijonhufvud. Mam podobne odczucia co do gospodarki brytyjskiej.

Przy tym wszystkim, co od dawna wiadomo o stosunkowo niskim tempie wzrostu wydajności pracy w tym kraju i o erozji jego znakomitości w dziedzinie nauki i inżynierii, gospodarka brytyjska nie powinna mieć tak dobrych wyników, jakie miała przez ostatnie 15 lat. Teoria ekonomii sugerowałaby, że ich osiągnięcie nie jest możliwe.

Sądzę, że w ciągu następnych paru lat okaże się, czym był w istocie brytyjski cud gospodarczy: długotrwałym korzystaniem z utrzymującej się wyjątkowo długo „bańki” cen aktywów. Gospodarka brytyjska jest tuż przed recesją, która będzie co najmniej tak samo głęboka i długa, jak w USA - a może nawet gorsza, ponieważ wzrost cen nieruchomości mieszkalnych był wyższy niż w USA, a sektor finansowy ma większy udział w tworzeniu produktu krajowego brutto (PKB).

Mieszkaniowa korekta

Według moich wyliczeń, ceny nieruchomości mieszkalnych są dziś o około 30 proc. wyższe (w ujęciu realnym) niż wynikałoby to z trendu długoterminowego. Zakładając, że w ostatnich paru latach trend się nie zmienił, oznaczałoby to, że ceny (po uwzględnieniu inflacji) mogłyby spaść nawet do 40 proc. poniżej rekordowego poziomu.

Możliwe jest oczywiście, że ten trend się zmienił, że „cool Britannia” przyciąga tak licznych nabywców zagranicznych, iż ta zmiana ma charakter trwały. Zagraniczni nabywcy mogą jednak wycofać się równie szybko jak przybywali, zwłaszcza że ich obecność ma związek z sytuacją sektora finansowego. Osobiście przypuszczam, że ukształtowana w ciągu półwiecza linia trendu nadal jest aktualna. Co istotne, jest ona zbieżna z kilkoma innymi wskaźnikami, w tym z indeksem obrazującym stosunek cen mieszkań do czynszu, który w Wielkiej Brytanii ukształtował się ostatnio na poziomie o 2/3 wyższym od długookresowej średniej. Niezależnie przy tym od argumentów, jakimi można by uzasadniać wysokie ceny mieszkań, nie mogą one przekonująco wytłumaczyć, dlaczego miałyby one zawsze już rosnąć szybciej od czynszów.

Żeby spadek cen mieszkań ujawnił się w pełni, potrzeba czasu. Zakładając, że inflacja jest stała i wynosi 2 proc., a korekta rozłoży się na sześć lat, nominalne ceny mieszkań musiałyby spaść w bezprecedensowej skali około 25 proc. Pamiętajmy bowiem, że wczesne fazy załamania na rynku mieszkaniowym obejmują zaprzeczanie jego wystąpieniu, a potem gniew. Właściwy spadek cen stanowi zjawisko charakterystyczne dla stosunkowo późnej fazy załamania na tym rynku.

City zagrożone

Brytyjski sektor finansowy przeżywa nie mniejsze kłopoty. Kryzys kredytowy będzie dalej się rozwijał, bo przenosi się do kolejnych podsektorów rynku finansowego. Tak zwane zabezpieczenia kredytowe (Credit Default Swaps, CDS) stanowią ogromne zagrożenie stabilności finansowej, a londyńskie City było przecież centrum europejskiego rynku tych instrumentów. Jedną z konsekwencji kryzysu kredytowego mogłoby być objęcie banków daleko idącymi regulacjami, jeśli chodzi o rodzaje oferowanych przez nie produktów, a może nawet w odniesieniu do podziału zysków czy też stosowanych przez nie zachęt płacowych. Im większy będzie zakres udzielanej bankom pomocy publicznej czy ich nacjonalizacji, tym silniejszy odwet władzy publicznej w postaci nowych regulacji.

Najgorsze może być chyba to, że praca w finansach nie będzie już uważana za szpanerskie zajęcie, za jakie uchodziła przez ostatnie 15 lat. Finanse znów staną się tym, czym - jak uczy teoria ekonomii - zawsze być powinny: działalnością niezbędną, wymagającą pewnych umiejętności technicznych, ale przy braku „baniek” spekulacyjnych raczej nudną.

Inna recesja

Makroekonomiczne konsekwencje ewentualnego załamania w sektorze finansowym są poważne. W Wielkiej Brytanii ma on największy wpływ na bilans płatniczy. Zmniejszenie wpływów z tego sektora nastąpiłoby poza tym w wyjątkowo niesprzyjającym momencie, gdy kraj ten ma w bilansie rozrachunków bieżących deficyt odpowiadający 5,7 proc. PKB. Sprowadzenie tego deficytu do bezpieczniejszej wielkości wymagać będzie dużego spadku konsumpcji i dużego wzrostu oszczędności - zwłaszcza że największa „eksportowa” branża gospodarki znajdzie się w recesji.

Czy Bank Anglii mógłby skończyć z tym koszmarem, obniżając stopy procentowe? Podejrzewam, że odpowiedź brzmi: nie. Obecne załamanie gospodarcze różni się od poprzednich. Wywołało je pęknięcie „bańki” spekulacyjnej, a nie wysokie stopy procentowe. Prognoza inflacji ogranicza i tak już niewielkie pole manewru Banku Anglii: niewykluczone, że może on sobie pozwolić na jeszcze jedno cięcie stóp o ćwierć punktu procentowego - albo na dwa. To jednak nie przekona racjonalnie myślącego inwestora do powrotu na rynek nieruchomości mieszkalnych ani nie skłoni błyskotliwego absolwenta uniwersytetu do szukania kariery zawodowej w bankowości inwestycyjnej.

Nadchodząca korekta pozwoli spojrzeć z pewnej perspektywy na wyniki gospodarki brytyjskiej w ciągu minionego dziesięciolecia. Osobiście sądzę, że uważane do niedawna za zaletę duże uzależnienie Wielkiej Brytanii od usług finansowych i rynku mieszkaniowego okaże się w przyszłości słabością strukturalną, podobnie jak francuski rynek pracy czy włoski sektor publiczny.

Na tle tego, co nam mówiono o sukcesach bazującej na usługach gospodarki XXI wieku wygląda to trochę dziwnie. Ekonomiczna moda podlega jednak częstym zmianom. A jeśli odwoływać się do rozbieżności między teorią a praktyką, to w tym przypadku właśnie teoria może dostarczyć lepszej oceny sytuacji.

Źródło:  http://www.gazetaprawna.pl/

drukuj stronę   2008-02-29