GEODEZJA Strona główna

GEODEZJA

Strona główna » Aktualności » Cudzoziemców studzi mocny złoty
Szukaj nieruchomości

Rodzaj nieruchomości:

Miejscowość:

Cena max (zł):

 

Pow. min (m2):

 

Pow. max (m2):

 

ID:

 

Szukany wyraz :

 

Szukaj projektu

biuro projektowe:

typ zabudowy:

Cena max (zł):

 

Pow. min (m2):

 

Pow. max (m2):

 

ID:

 

Szukany wyraz :

 

Kontakt:


Usługi geodezyjne

SKALAR

Waldemar Wrześniewski

ul. Długa 30D9
84-240 Reda
­

skalar@post.pl

tel.: 602 475 855

NIP: PL 841-121-57-69
REGON: 771277167

Cudzoziemców studzi mocny złoty

W 2007 roku zagraniczni inwestorzy kupili ok. 20 proc. nowych mieszkań na rynku warszawskim. Cudzoziemcy muszą sprzedać część zadatkowanych mieszkań, by obsługiwać kredyty bankowe. Czynnikiem, który zniechęca inwestorów z zagranicy do kupna nieruchomości, jest rosnący kurs złotego.

Najwięcej mieszkań w Polsce do tej pory kupili inwestorzy z Hiszpanii, Irlandii i Wielkiej Brytanii. Nie ma twardych danych mówiących o tym, jaki jest udział zagranicznych firm i obcokrajowców w polskim rynku nieruchomości. Marcin Jańczuk z Agencji Polanowski twierdzi, że wielu inwestorów zagranicznych, którzy kupili mieszkania trzy, cztery lata temu, teraz chce je sprzedać, bo nie można się spodziewać dalszych szybkich wzrostów cen na rynku nieruchomości.

- Nadal są na plusie i bezpiecznie teraz ten zysk zrealizować - mówi.

Taka sytuacja jest nie tylko w Warszawie, ale też w Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu. W gorszej sytuacji są inwestorzy, którzy rozpoczęli inwestycje przed rokiem, bo Marcin Jańczuk potwierdza, że obecnie ceny transakcyjne są niższe niż kilka miesięcy temu, a popyt jest bardzo mały.

Kto kupuje i sprzedaje w Polsce

- Kupują przede wszystkim duże fundusze inwestycyjne wyspecjalizowane w tego typu inwestycjach - mówi Marek Stelmaszak, szef firmy Euromark.

Wśród inwestorów na polskim rynku nieruchomości sporo jest także osób fizycznych. Nasz rynek szczególnie upodobali sobie Hiszpanie. Kupowali mieszkania w Polsce mając w pamięci niedawne wzrosty cen na rodzimym rynku, gdy Hiszpania weszła do Unii Europejskiej. Liczyli na powtórkę z historii i trzeba przyznać, że się nie zawiedli. Do tej pory roczne zyski z inwestycji w naszym kraju sięgały 50 proc. i więcej.

- Jeden inwestor lub kilka osób za gotówkę kupowali 1-3 mieszkania w atrakcyjnych miejscach w Polsce. Tacy inwestorzy nie mają noża na gardle - podkreśla Marcin Jańczuk.

Można to powiedzieć o dużych inwestorach zagranicznych, którzy wykupili całe inwestycje za pieniądze pożyczone w bankach, zapłacili 10 proc. zaliczki, a teraz muszą zapłacić pozostałe 90 proc. pieniędzy jeszcze przed przewłaszczeniem nieruchomości. Banki nie kwapią się z pożyczaniem pieniędzy na takie inwestycje, ponieważ wszyscy mają już świadomość, że nieruchomości nie muszą koniecznie tylko drożeć.

Jedyne wyjście - sprzedaż

Niektórzy inwestorzy, nie tylko zagraniczni, muszą w tej sytuacji sprzedać przynajmniej część posiadanych mieszkań. Trudno w tej chwili znaleźć szybko nabywców, więc trzeba zaproponować niższe ceny. Pośrednicy potwierdzają, że tacy inwestorzy wykazują się sporą skłonnością do negocjacji przy sprzedaży posiadanych mieszkań. To na pewno bardzo cieszy potencjalnych nabywców, ale ze zrozumiałych względów nie podoba się deweloperom. Na rynku wtórnym pojawiły się nowe mieszkania z cenami niższymi od oferty deweloperów. Jarosław Szanajca, prezes Związku Firm Deweloperskich, przyznaje, że jest to obecnie poważna konkurencja dla firm deweloperskich.

- Kupili z kredytu, teraz brakuje im pieniędzy na wpłatę całości kwoty i muszą sprzedać przynajmniej część posiadanych mieszkań - dodaje.

Jerzy Sobański ze Stowarzyszenia Pośredników Nieruchomości przypomina sobie, jak inwestorzy zagraniczni kupowali całe pakiety - nawet po 150 mieszkań. Zwykle wystarczało 10 proc. zadatku. Magdalena Trojanowska ze Stowarzyszenia Doradców Rynku Nieruchomości mówi, że w Łodzi inwestorzy zagraniczni kupowali nawet całe projekty. Jednak w Łodzi nie ma zjawiska masowej wyprzedaży nieruchomości przez inwestorów zagranicznych.

- Bez wątpienia kryzys na zachodnim rynku nieruchomości wpłynie jednak także na sytuację w Polsce - twierdzi Magdalena Trojanowska.

Być może inwestorzy zagraniczni chroniąc swoje dotychczasowe zyski na polskim rynku nieruchomości wycofają się z naszego kraju, ale dużego tąpnięcia nie będzie.

- Bańka spekulacyjna nie była w Polsce aż tak bardzo nadmuchana - dodaje.

Wynajem - koło ratunkowe

W zdecydowanie lepszej sytuacji są ci inwestorzy zagraniczni, którzy kupowali mieszkania licząc nie tylko na spekulacje i wzrost ich wartości, ale także na dochody z najmu. Mimo rosnących zarobków w Polsce, nasza zdolność kredytowa spada z powodu zaostrzenia polityki kredytowej przez banki. W efekcie jest większy popyt na mieszkania wynajmowane i ceny najmu rosną. To zjawisko widać już w stolicy i innych dużych miastach. Inwestorzy zagraniczni traktują czasem najem mieszkań jako sposób na przeczekanie stagnacji na rynku, bo od przyszłego roku spodziewany jest w Polsce dalszy wzrost cen nieruchomości. Jedynym czynnikiem, który może pokrzyżować te plany, jest rozprzestrzenianie się kryzysu na rynku nieruchomości na kolejne kraje i dalsze zaostrzenie polityki kredytowej przez banki.

Skutki dla krajowego rynku

W mniejszych miejscowościach inwestorów zagranicznych w zasadzie nie ma. W dużych miastach, które decydują o wielkości polskiego rynku nieruchomości, ich udział jest znaczny. Na razie inwestorzy zagraniczni nie ulegają panice i jeśli decydują się na sprzedaż mieszkania, to postępują racjonalnie - chroniąc dotychczasowe zyski lub szukając pieniędzy na pokrycie kosztów nabycia kolejnych nieruchomości. W podobnej sytuacji są krajowi inwestorzy, którzy także czasem mają problemy z zapłaceniem kolejnych rat za mieszkania. Inwestorzy zagraniczni mogą być jednak w trudniejszej sytuacji. Mogą mieć straty na rodzimych rynkach i chcąc je pokryć, muszą sprzedawać nieruchomości w Polsce.

Na własnym podwórku

Kryzys na amerykańskim i zachodnioeuropejskim rynku nieruchomości jest faktem. W Polsce eksperci zgodnie uspokajają, że nasz rynek nieruchomości powinien być odporny na tego typu problemy. Przede wszystkim dlatego, że nasze banki nigdy nie charakteryzowały się liberalnym podejściem do klienta, który chciał pożyczyć pieniądze. Dzisiaj okazuje się, że jest to nasz największy atut. Nie jesteśmy bezludną wyspą i na pewno sytuacja na zagranicznych rynkach, choćby poprzez inwesto- rów zagranicznych, będzie wpływała na ceny nieruchomości w Polsce, ale spadki cen będą na pewno dużo mniejsze niż w krajach Europy Zachodniej. Inwestorzy zagraniczni sprzedają swoje nieruchomości także dlatego, że jest wysoka wartość naszej waluty. Nawet jeśli nasze nieruchomości nieco staniały w złotówkach, to w wartościach dolarowych czy w euro dochody z ich sprzedaży wcale się nie zmniejszyły. Dzięki tym wszystkim czynnikom ten rok będzie dobrym okresem do kupowania nieruchomości. W następnych latach nieruchomości w Polsce powinny znowu drożeć, na co na pewno liczą też inwestorzy zagraniczni, którzy wstrzymują się ze sprzedażą swoich nieruchomości.

SZERSZA PERSPEKTYWA - UNIA EUROPEJSKA

Kryzys na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych spowodował także problemy na zachodnioeuropejskim rynku nieruchomości. Najszybciej odczuli go Irlandczycy, gdzie już w ubiegłym roku ceny mieszkań, domów i działek spadły średnio o 7 proc. Niższe ceny są też w Grecji, Danii i Niemczech. W Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i w wielu innych krajach mamy do czynienia ze stagnacją na rynku. Problemy rynku nieruchomości dotyczą kolejnych państw. Eksperci spodziewają się spadku cen nieruchomości w Europie Zachodniej nawet o 20-30 proc.

OPINIA

Kazimierz Kirejczyk

prezes Reas

W ciągu ostatnich pięciu lat inwestowanie na rynku nieruchomości traktowano prawie tak, jak grę na giełdzie, dokonując inwestycji krótkoterminowych, mających przynieść wysokie zyski, obarczonych jednak znacznym ryzykiem. Obecnie podejście inwestorów będzie musiało się zmienić - także podejście inwestorów zagranicznych. Wiele wskazuje na to, że powróci tradycyjne myślenie o rynku nieruchomości jako o sektorze, w którym z zasady inwestuje się długoterminowo, nie po to, aby uzyskać spektakularne zyski, ale po to, by mieć relatywnie wysoką szansę uzyskania umiarkowanego zysku w dłuższym okresie.

Źródło: http://biznes.gazetaprawna.pl/

drukuj stronę   2008-04-22