Libeskind pokazał w Gdańsku swoją wizję Polskiego Haka
220 mln euro ma kosztować osiedle mieszkaniowe z budynkami przeznaczonymi na biura i na sklepy, które na Polskim Haku w Gdańsku chce wybudować izraelska firma Land Mark Group. Prestiżu i wiarygodności tej inwestycji ma dodać twórca koncepcji architektonicznej – Daniel Libeskind.
Słynny architekt przyleciał w czwartek do Gdańska z Paryża. Choć nigdy
wcześniej tu nie był, przywiózł ze sobą projekt zagospodarowania
fragmentu Polskiego Haka, który stworzył na podstawie zdjęć i map
dostarczonych przez inwestora.
- Dziś to miasta, a nie
państwa rywalizują ze sobą najmocniej. Walczą o mieszkańców i o
inwestorów, a architektura jest narzędziem w tej walce – tłumaczył Daniel Libeskind i przedstawił swój projekt jako ekologiczny, pełen zieleni i stworzony w oparciu o zasadę zrównoważonego rozwoju.
Wizja
słynnego architekta zakłada, że na 5-hektarowej działce na Polskim Haku
powstanie ok. 10 budynków o różnej formie, w których przede wszystkim
znajdowałyby się mieszkania (70-80 proc. powierzchni), a także
powierzchnie handlowe i biurowe (20-30 proc.) Budynki te wypełniają
założenia obowiązującego tu planu zagospodarowania przestrzennego,
który dopuszcza zabudowę nie wyższą niż 19 m.
W północnej części osiedla miałaby natomiast stanąć wysoka na niemal 200 m wieża, która jest z planem na bakier. -
To jednak bardzo ciekawy projekt i sądzę, że wspólnie z inwestorem i
panem Danielem Libeskindem moglibyśmy się zastanowić nad pogodzeniem
prawa lokalnego z tak interesujacą wizją - mówił na spotkaniu prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
Inwestorem zaprojektowanego przez Libeskinda osiedla ma być Landmark
Group, izraelska firma deweloperska, która planuje bądź realizuje
projekty budowlane w Izraelu, Rosji, USA, na Węgrzech i w Polsce.
Zapytany o doświadczenie firmy w budownictwie mieszkaniowym, prezes Nimrod Tavi wskazuje na oddany już do użytku zespół wież mieszkaniowych wybudowanych w rumuńskich Jassach.
Gdańskie
plany izraelskich inwestorów należy jednak traktować ze sporą
wstrzemięźliwością. Powody są co najmniej dwa. Po pierwsze projekt
Libeskinda to na razie wyłącznie luźna koncepcja, która na pewno
ulegnie modyfikacjom. Nawet Libeskind podchodzi do swoich wizji
swobodnie: na pytanie o wysokość zaprojektowanej przez siebie wieży
odparł: - Wieżowiec mógłby mieć 193 metry. Po to, by był wyższy o jeden metr od mojego wieżowca w Warszawie[Złota 44 - przy. red.] - śmiał się.
Po
drugie realizacja tego pomysłu będzie wymagała od inwestora m.in.
dokupienia okolicznych terenów, ale także zmiany plan zagospodarowania
przestrzennego, który nie dopuszcza w tym miejscu budowy tak wysokiego
budynku. Nawet przy współpracy władz miasta i radnych zajmie to minimum
rok.
- W Gdańsku trwa właśnie dyskusja nad lokalizacją
wieżowców, więc projekt pana Libeskinda pojawia się w dobrym momencie.
To okazja by podyskutować nad budową tak wysokiego budynku w tym miejscu - przyznaje Wiesław Bielawski, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki przestrzennej.
Nimrod Tavi zapewnia, że może cierpliwie poczekać: -
Nieruchomości to biznes na lata. Teren w Gdańsku kupiliśmy rok temu,
dziś pokazujemy wstępny projekt. Na realizację całej inwestycji
potrzebujemy pięciu lat. Mamy czas - uspokaja.
Ale zmiana
planu miejscowy to nie jedyna sprawa, w której inwestor liczyłby na
przychylność władz miasta. Przez działkę Land Mark Group przebiegnie
zaprojektowana już ul. Nowa Wałowa. Inwestor chciałby, aby pokonała ona
Motławę w tunelu, a nie mostem, który ograniczyłby widok na historyczne
śródmieście Gdańska. To oczywiście rozwiązanie o wiele droższe.
Urzędnicy przyznają, że są gotowi o tym rozmawiać.
Źródło: http://www.trojmiasto.pl/
drukuj stronę 2008-05-16