GEODEZJA Strona główna

GEODEZJA

Strona główna » Aktualności » Polscy obywatele, ale szóstej kategorii
Szukaj nieruchomości

Rodzaj nieruchomości:

Miejscowość:

Cena max (zł):

 

Pow. min (m2):

 

Pow. max (m2):

 

ID:

 

Szukany wyraz :

 

Szukaj projektu

biuro projektowe:

typ zabudowy:

Cena max (zł):

 

Pow. min (m2):

 

Pow. max (m2):

 

ID:

 

Szukany wyraz :

 

Kontakt:


Usługi geodezyjne

SKALAR

Waldemar Wrześniewski

ul. Długa 30D9
84-240 Reda
­

skalar@post.pl

tel.: 602 475 855

NIP: PL 841-121-57-69
REGON: 771277167

Polscy obywatele, ale szóstej kategorii

Setce gdańszczan grozi utrata mieszkań, za które zapłacili. Syndyk właśnie wypowiada im umowy podpisane z deweloperem, który zbankrutował. Za mieszkańcami ujął się szef gdańskiej rady miasta Bogdan Oleszek.

Wszyscy mieszkają na os. Kryształowym na gdańskim Jasieniu. Siedem lat temu deweloper CT Budowlana ze Straszyna wybudował tam trzy bloki. Zgodnie z pisemną umową, nabywcy zapłacili firmie za mieszkania, otrzymali klucze i meldunek. 70 rodzin potwierdziło u notariusza akt przeniesienia własności. Reszta nie zdążyła, bo deweloper popadł w długi i hipotekę zajęły banki.

- Zaproponował wtedy, byśmy brali mieszkania z obciążoną hipoteką na kwotę 760 tys. euro i na własną rękę próbowali porozumieć się z bankiem. Ale większość osób się wystraszyła - mówi Ireneusz Ziółkowski, lokator domu przy ul. Aleksandry Gabrysiak. - Wiedzieliśmy, że w najgorszym wypadku trzeba będzie zapłacić jeszcze raz za całe mieszkanie, a przecież dopiero co zaciągnęliśmy kredyty.

Jednak 20 rodzin przyjęło propozycję dewelopera.

- I dziś mają spokój, bo bank okazał się bardziej ludzki. Zaproponował dopłatę w wysokości 20 proc. wartości każdego mieszkania - kontynuuje Ziółkowski. - Potem deweloper ogłosił bankructwo. To był szok, bo przecież firmę prześwietliły wcześniej także banki, które udzielały nam kredytów pod zakup mieszkań. A syndyk już nie chciał się zgodzić, byśmy i my dopłacili do mieszkań.

Mieszkańcy rozpoczęli walkę o swoje mieszkania. Założyli stronę internetową (www.moje-nie-moje.pl), urządzali demonstracje, pisali do prezydenta, premiera oraz ministrów. Wszyscy - jeszcze w tym roku - zapewnili o swojej trosce, ale na tym się skończyło. Lokatorzy złożyli też syndykowi cztery propozycje ugody. Rezygnują z wierzytelności w wysokości 2,5 mln zł, godzą się na dopłatę do mieszkań. Krzysztof Popiel, syndyk i zarazem prezes Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Syndyków i Likwidatorów, zdecydowanie odmawia. Oferuje tylko zakup mieszkań po cenach rynkowych. Nie godzi się też na rozmowę z dziennikarzami i kieruje do nadzorującego jego działania sądu.

Zbigniew Merchel, wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku: - Przyczyny odmowy zawarcia ugody są dwie. Po pierwsze, lokatorzy mają tylko pisemne umowy o kupnie, bez aktu notarialnego. Niestety, bez tego nie ma prawnej możliwości skłonienia syndyka do zawarcia umowy przenoszącej własność lokalu. Po drugie, co jest jeszcze bardziej przykre, mieszkańcy, w świetle prawa, są mniej uprzywilejowanymi wierzycielami. Bo znajdują się dopiero w tzw. szóstej grupie zaspokojenia, a przed nimi są m.in. skarb państwa i banki. Dlatego sąd nie może wyjąć z tej masy upadłościowej jakiś składników, bo to spowoduje jej uszczuplenie, a co za tym idzie, niemożność zaspokojenia tych, którzy znajdują się wyżej. Gdyby taka decyzja została podjęta, mogłaby zostać zaskarżona przez pozostałych wierzycieli.

Jednym z poszkodowanych przez dewelopera jest polski szczypiornista Artur Siódmiak. Na olimpiadzie w Pekinie zajął z kolegami piąte miejsce. Rok wcześniej zespół zdobył srebrny medal na mistrzostwach świata.

- To niebywałe, że ten sam kraj, dla którego zdobywam medale, teraz chce odebrać mi dach nad głową - mówi Siódmiak.

Od dziesięciu dni mieszkańcy otrzymują wypowiedzenia umów zawartych przed laty z deweloperem. Mimo że w sądzie leży czwarta propozycja ugody. Jeśli i tym razem syndyk odmówi, kolejnym krokiem będzie prawdopodobnie licytacja lokali. - Nie opuścimy mieszkań dobrowolnie, będą musieli wyciągać nas stąd siłą - zapowiadają lokatorzy os. Kryształowego. Planują też głodówkę.

- Mam 62 lata. Moja emerytura wynosi 1,2 tys. zł. Mąż otrzymuje tyle samo, ale połowa idzie na leki, bo ciężko choruje - mówi drżącym głosem Urszula Hetmańska. - Mieszkanie udało nam się kupić tylko dlatego, że sprzedaliśmy poprzednie. Jaki bank da emerytom kolejny kredyt? I to taki duży! A poza tym, dlaczego mam spłacać czyjeś długi? Człowiek powinien być najważniejszy.

Wsparcie obiecał Bogdan Oleszek, przewodniczący gdańskiej rady miasta.

- Nie można się bezczynnie przyglądać tej sprawie, bo może dojść do tragedii. Zrobię wszystko, by przeprowadzić mediację między mieszkańcami a syndykiem. Ugoda jest przecież możliwa - mówi Oleszek.



Kalendarium wydarzeń

1999-2002: Mieszkańcy podpisują umowy z deweloperem CT Budowlana SA oraz wpłacają na konto firmy pieniądze za lokale;

2003: Deweloper ogłasza upadłość bez podpisania z lokatorami aktów notarialnych. Zostaje powołany syndyk masy upadłościowej;

2006: Mieszkańcy os. Kryształowego proponują ugodę - zrzekają się swoich wierzytelności. Syndyk odmawia. W tym samym roku dodatkowo oferują, że dodatkowo dopłacą 20 proc. wartości każdego mieszkania. Syndyk również odmawia;

2008: Mieszkańcy składają trzecią propozycję ugody. Deklarują dopłatę od 60 do110 tys. zł od mieszkania oraz zrzeczenie się wierzytelności w wysokości od 80 do 150 tys. zł. Syndyk odmawia i oferuje kupno mieszkań po cenach rynkowych;

2008: Czwarta propozycja ugody, tym razem zbiorowa. Przewiduje ona 1,5 mln zł w gotówce i zrzeczenie się wszystkich wierzytelności na kwotę 2,5 mln zł. Propozycja została złożona cztery tygodnie temu, syndyk jeszcze nie odpowiedział. Ale sąd zgodził się już na odstąpienie od umów zawartych przez mieszkańców z deweloperem.

Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto

drukuj stronę   2008-09-08