Klient dobrze chroniony
Rachunki powiernicze to najlepsze zabezpieczenie, Gdy deweloper upadnie. Przeciwna dotąd temu rozwiązaniu branża sama zaczyna myśleć o jego upowszechnieniu.
– Jakaś forma uregulowania jest potrzebna rynkowi – przyznaje Jarosław
Szanajca, prezes Dom Development oraz prezes Polskiego Związku Firm
Deweloperskich. O rachunkach powierniczych mówi się w branży coraz częściej. Na
ich wprowadzenie naciskają banki. Nie tylko z powodów zdobycia wielu nowych
kredytobiorców, ale także wizerunkowych. Wszak byłyby gwarantami bezpieczeństwa
pieniędzy klientów.
Tam, gdzie stosowane są rachunki powiernicze, klient wpłaca pieniądze na
mieszkanie do banku, a nie bezpośrednio deweloperowi. Bank kontroluje postępy
prac i wypłaca pieniądze w miarę realizowania kolejnych etapów inwestycji lub
dopiero po jej zakończeniu. W krańcowych sytuacjach, gdy deweloper upada, bank
może przejąć inwestycję i dokończyć ją. Kilka lat temu takie rachunki
zastosowano w nielicznych stołecznych inwestycjach i to zadziałało.
Wprowadzenie takich zabezpieczeń jest potrzebne, bo na rynku ceny nowych
mieszkań wyraźnie się uspokoiły. W wielu miejscach idą nawet w dół. A to
oznacza kłopoty nieprofesjonalnych deweloperów. – Inwestorzy sami nie wiedzą,
jak bardzo i w jakim tempie ceny mieszkań będą spadały. Tymczasem wielu
deweloperów wzięło pieniądze i źle skalkulowało koszty. Nie wszyscy z nich
wiedzą, jak dzisiaj, przy korekcie cen, wybrnąć z sytuacji – wyjaśnia prof.
Marek Bryx, kierownik Katedry Inwestycji i Nieruchomości SGH. Dodaje, że to
może się skończyć w najbliższym czasie upadłościami deweloperów.
Na razie fali bankructw nie ma, ale to głównie zasługa galopujących cen w
2006 roku. Nawet źle skalkulowane inwestycje siębroniły, bo każdy sprzedany
metr dawał spory bonus. Teraz deweloperzy nie mają już tego komfortu. A
doświadczenie sprzed lat pokazuje, że w momencie upadku dewelopera roszczenia
klientów są zaspokajane na ostatnim miejscu. Pieniądze na wymarzony mieszkanie
znikają.
– Były prace nad ustawą wprowadzającą rachunki powiernicze, ale pomysł nie
przeszedł. Głównie ze względu na obawy przed podniesieniem cen mieszkań.
Zresztą nie z powodu realnego wzrostu kosztów inwestycji. Podejrzewano raczej,
że deweloperzy wykorzystają nowe przepisy jako pretekst do podwyżek – mówi
Paweł Majtkowski z Expandera. Deweloperzy w 2003 roku twierdzili, że cena
mieszkania może wzrosnąć nawet o 10 proc. – My obliczaliśmy, że będzie to
najwyżej 2 proc. Od tego czasu przeciętny koszt budowy mieszkania wzrósł o
ponad 100 proc., a bezpieczeństwo klienta wcale – mówi prof. Bryx.
Źródło: Rzeczpospolita
drukuj stronę 2007-11-20